Nagłośnienie w BMW, czyli: dresiarze łączcie się!

W międzyczasie odrestaurowywania Rometa zmieniłem swój środek transportu ze starego i poczciwego Audi 80 (tak, to ta szara strzała)

na samochód za którym każdy Seba się obróci: BMW e46 "w sedanie na dizlu". Ktoś zapyta: dlaczego nie 6 garów w gazie? A bo kuchenkę miałem już w Audi i jakoś to mi się nie podobało - ale fakt, mój portfel lubiał gaz, i to bardzo. No to przecież może być Bawarka bez gazu, nie? Ano może, tylko że silniki 4 cylindrowe są podobno nędzne (przez jednego gościa ochrzczony jako "wściekły dzik". A dlaczego akurat "wściekły dzik"? Bo taki dobry? Nie, bo takie gówno). A na 6 cylindrów bez gazu mnie niestety nie stać. I tak mój koszmar się spełnił: stałem się posiadaczem BMW z dwulitrowym klekotem pod maską:

Cóż mogę jeszcze napisać o tym samochodzie? Jeździ znakomicie, przyspiesza znakomicie, prowadzi się znakomicie - efekt jest taki, że sam moment zajęcia miejsca wywołuje uśmiech na twarzy, a koniec podróży psuje humor do następnej jazdy. Jednym słowem: BMW.

Jest jednak w tym samochodzie coś, co nie daje spokoju. Niby wszystko jest OK, ale jednak coś nie gra. Ano jak ma grać z tak nędznym radiem? Sam wygląd tego sprzętu wywołuje ból zębów. Decyzja jest szybka i prosta - ten system trzeba przebudować. Decyzja była o tyle prosta, że komponenty do budowy car audio już miałem z mojego starego Audi (opis na forum www.audi80.pl: http://www.audi80.pl/topics131/pierwsze-gadzikowe-audi-80-b4-92-abt-vt51802.htm). A były to: wzmacniacz Steg K4.01, subwoofer Cerwin-Vega HED 12.2, zestaw dwudrożny na przód Morel Tempo 6, przewody sygnałowe Stinger. Zmieniłem tylko radio z legendarnego Alpine 7998r (tak, ten sprzęt m.in. z miedzianą obudową) na Pioneer DEH-8400BT. Mając wszystkie klamoty, zabrałem się za montaż. Tzn. za demontaż tapicerki:

 

Najpierw wziąłem się za montaż głośników przednich głośników. Do dobrania się do "bebechów" trzeba najpierw zdjąć listwę ozdobną. Nic trudnego, łapiemy za jeden koniec i wygiągamy z zaczepów. Potem wykręcamy widoczne na powyższym zdjęciu wkręty.

Potem zdejmujemy korki z podłokietnika, pod którymi kryją się następne wkręty:

Następnie wyjmujemy przełączniki lusterek i wypinamy przewody.

Teraz trzeba wyrwać cały boczek z zaczepów - ja zaczynałem od dolnego rogu drzwi. Po wyrwaniu boczku trzeba wypiąć linkę klamki.

Po tym ukazuje nam się taki widok:

Tutaj poruszę problematyczną kwestię: dlaczego nagłośnienie e46 jest takie trudne? Że niby trzeba wycinać jakąś blachę? I przede wszystkim - do czego przykręcić tam głośnik? Fakt, jak przyjrzycie się powyższemu zdjęciu, to zobaczycie, że w drzwiach jest wgłębienie na głośnik. Tylko, że "inźiniery" z BMW nie przewidzieli, że ktoś kiedykolwiek będzie tam montował coś innego niż ich fabryczne głośniki. I że może być problem ze zbyt wysokim głośnikiem. No cóż, zobaczymy jak to będzie.

Drugi problem został rozwiązany przez element zaprojektowany przez mojego brata (on też ma e46, tyle tylko że touring (broń Boże nie mówcie "kombi"!)). Ameryki co prawda nie odkrył, ale na pewno zaoszczędził mi duuużo czasu. To ten uchwyt/dystans/jak zwał tak zwał w białym kolorze:

Do czego służy ten uchwyt? Do tego, żeby w fabryczne miejsca przykręcić niefabryczne głośniki. Element prosty, tani, i rozwiązujący problem wielu posiadaczy e46.

Ale ale, nie wszystko jest tak kolorowe. Na przeszkodzie stoją jeszcze "wypusty" z plastikowymi zatrzaskami mocującymi boczek do drzwi. Tutaj trzeba było użyć lutownicy, którą wytopiłem zawadzające fragmenty plastiku. Nie wygląda to najlepiej, ale ważne że wszystko zaczyna do siebie pasować.

Pierwsza przymiarka głośnika:

I co najważniejsze - nie widać żadnej ingerencji :-)

Tamten uchwyt był mojego brata, ale ja też sobie takie zamówiłem (jak widać malowałem samemu, tą farbą co to od razu na rdzę można nakładać):

I tu jeszcze porównanie głośników: fabryczny vs. Morel

Okazało się także, że boczek można zamontować z moim głośnikiem. Czyli najtrudniejszy orzech rozgryziony :-)

Jak już się uporałem z głośkikiem, to wziąłem się za przeciągnięcie kabli. Problem sprawia kostka pomiędzy drzwiami a karoserią. Na to też jest rada:

Najpierw zrobiłem otwory pod kabel:

Potem przeciągnąłem sztywny drut przez peszel, w którym znajdują się m.in. przewody lusterka i poduchy powietrznej:

A potem poszło już dosyć gładko: przykleiłem na taśmę izolacyjną przewód głośnikowy do tego drutu, i przeciągnąłem. Później zostało tylko odpowiednio poukładać przewód:

Tak wygląda kostka po ponownym montażu - przewodu głośnikowego nie widać ;-)

Przed montażem gotowego boczku musiałem jeszcze zamontować zwrotnicę i głośnik wysokotonowy (czyli tweeter, gwizdek - ja wolę używać pełnej nazwy). Tutaj wystarczyły zwykłe kątowniczki.

Jeszcze połączenie głośników do zwrotnicy...

I można było montować wszystko do kupy. To samo robimy z drugiej strony.

Kolejnym krokiem było przeciągnięcie przewodów do bagażnika, bo tam znajduje się rozdzielnia mocy - wzmiacniacz STEG.

Przewody prowadziłem pod listwami drzwi...

...potem pod osłoną słupka i listwą tylnych drzwi ...

... i tu mi się prawdopodobnie oberwie od profesjonalnych montażystów - przewód głośnikowy puściłem bezpośrednio obok przewodów zasilających...

Wiem że tak się nie powinno, ale już nie miałem sił kombinować tego w inny sposób. No i ograniczała mnie też długość kabla. Ale już mogę co niektórych uspokoić - system gra dobrze :-)

Tu dochodzimy do końca przeciągania przewodu głośnikowego. Jak wcześniej powiedziałem, ta sama historia dotyczy też lewej strony.

Następną rzeczą za którą się zabrałem to przeciągnięcie przewodów sygnałowych (chinch'ów). Tutaj było nieco więcej zabawy... (tu nie będę Was zasypywał komentarzami, zdjęcia wszystko powiedzą)

Tu się chwilę zatrzymamy: tutaj z pomocą mi przyszedł ten sam drut co przy drzwiach. To obicie jest tak sztywne, że wręcz (przynajmniej dla mnie) niemożliwe do podgięcia. Najtrudniejsza rzecz z tego etapu.

Dalej przewód poszedł już bez żadnych rewelacji pod tylną kanapą do bagażnika.

Musiałem też przemyśleć gniazdko dla mojego wzmacniacza. No i przemyślałem. Owocem tych rozmyślań przedstawiam poniżej:

Tadaam!

Ktoś się może przyczepić, że niestarannie, i że źle pomalowane. A ja malarzem nie jestem, spawaczem też nie. Dlatego jest to moja z ostatnich prac ręcznych, które sam wykonuję. Czasami lepiej komuś zapłacić żeby efekt był naprawdę ładny. Ja wybieram pracę przy komputerze :-)

Ostatnia sprawa - maskownica subwoofera. Przez 5 lat użytkowania głośnika w Audi na szczęście się nic nie stało, ale tym razem już chciałem zrobić jakąś maskownice. To też jest mój projekt :-D

I w końcu zwieńczenie mojej pracy przy temacie "nagłośnienie BMW e46":

Po posprzątaniu syfu powstałego podczas prac, mogłem zabrać się delektowaniem dźwięku wydobywających się z drzwi i z bagażnika. Efekt przerósł moje oczekiwania - gra WYŚMIENICIE (szczególnie w jeździe w zakrętach z odpiętym kagańcem DSC :-D)

Jakbyście mieli pytania, śmiało piszcie na e-mail, postaram się szybko odpisać ;-)

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież